Męskie czy kobiece odczuwanie i doświadczenie tęsknoty.. Niby inne, ale jednak bardzo podobne. Każdy z nas coś lub kogoś stracił. Każdy z nas w coś lub komuś uwierzył, a potem doznał straszliwego załamania. Coś lub ktoś odchodzi, a bywa i tak że ich wyrzucamy sami z naszego życia, bo nas zdradzili, zawiedli, oszukali, upokorzyli.. ;-; bo bardzo nas zabolało to co zrobili. To, co sprawia nam ból staramy zawsze usunąć z sb. Bo, gdy boli nas głowa... bierzemy tabletke gdy boli nas żołądek łykamy jakieś krople, pijemy zioła lub po prostu pozbywamy się tego czegoś siedząc w toalecie, albo wsząc na niej >,< Gdy pogrąży nas rak... lądujemy na stole operacyjnym. Ból związany z chorobą prędzej czy później mija.
A co robimy, jeśli boli nas życie?
Staramy się usunąć wszystkie przeszkody, tkwiące w nas zadziory, kolce, ciernie... Jeśli tego nie zrobimy, życie będzie nas stale bolało. Będziemy się skręcać z bólu, dostawać mdłości, gorączkować, z trudem będziemy oddychać. Próbujemy więc siebie ratować. Pozbywamy się bólu i cierpimy jeszcze bardziej, bo to wszystko, czego się pozbywamy miało być naszą radością, szczęściem, miłością, przyszłością.
Robiąx na sobie samym operację, doświadczmy uczucia rozczarowania, żalu gniewu, zemstu, żałoby.. Ale musimy to wszystko przejść, musimy zrobić to dla sb.. i kobiety i mężczyźni, bo inaczej nie damy rady żyć dalej.. Robimy więc, albo ostre cięcie, albo grzebiemy się w ranach długo. Z czasem.. o bliżej nieokreślonej porze przychodzi ukojenie, wraca oddech, spada gorączka, rany zaczeły się goić ale blizny zostają do końca życia. Pomimo odczuwanej z jednej strony ulgi, bo pozbyliśmy się źródła naszego emocjonalnego wypaleniu pozostaje w nas ogromna bolesna pustka, której w żaden sposób nie potrafimy zapełnić. To TĘSKNOTA! Towarzyszt jej ból, który sprawia, że z jednej strony kurczymy się w sb, a z drugiej czujemy się w całkowitej rozsypce. Wydawało nam się przecież, że mieliśmy przez chwilę WSZYSTKO, a nagle nie mamy NIC i NIKOGO. I co robić w takich chwilach? Spojrzeć w sb, pozbierać się na tyle na ile jesteśmt w stanie to uczynić w tym pierwszym najbardziej bolesny momencie. Usiąść na dnie swojego dołu, do którego z hukiem wpadliśmy i spokojnie pomyśleć.Trzeba sobie szczerze odpowiedzieć na pytanie, na ile to COŚ i ten KTOŚ, co sprawia że tak bardzo tęsknimy, było prawdziwe, a na ile istniało tylko w naszysz wyobrażeniach, obrazach, marzeniach, projektach. Ile było prawdy, a ile fałszu. W życiu każdej kobiety i każdego mężczyzny pojawia się moment głodu uczuciowego, mamy pragnienie bliskości, kochania kogoś i poczucia bycia kochanym. Pojawia się wtedy dla nas KTOŚ, a na bazie rodzących się w nas uczuć tworzymy całą nadbudowę w postaci projektowania szczęśliwej przyszłości w dwoje. Tak bardzo mamy rozwiniętą potrzebę dawania miłości, że zostajemy niezauważalnie wchłonięci w związek, w którym jedna strona dostaje wszystko, a druga daje wszystko. Nie ma równowagi.. cierpimy...tęsknimy.. to jest ten moment, gdy coś się kończy i coś jednocześnie zaczyna. Wiem, jakie to trudne, ale wiem też, że jeśli nie pozbędziemy się tej starej, bolesnej, złej tęsknoty, to nie pozwolimy sobie na pojawienie się w naszym życiu nowej.. Może się przecież zdarzyć, że ta nowa tęsknota, będzie tą jedyną, prawdziwą, odwzajemnioną, spragnioną nas. Dajmy sobie szanse na odwzajemnione... zatęsknienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz